Zdjęcia oraz opisy na tej stronie są mojego autorstwa - nie pozwalam na kopiowanie, przetwarzanie czy ponowne udostępnianie ich bez mojej wiedzy i zgody.

Szukaj na tym blogu

piątek, 30 grudnia 2011

Essence - LE Circus, Circus woda toaletowa


każde przedstawienie posiada własną gwiazdę. gwiazdą tej trend edycji jest wytworna woda toaletowa o kwiatowym zapachu w atrakcyjnym opakowaniu. powabny, uwodzicielski zapach przyciągnie twoich wielbicieli…

Jeśli nie przekonał was opis producenta, to chyba większości i tak drgnęło serce na widok samego opakowania wody.


Co prawda, kiedy się przyjrzymy, to widać, że druk na butelce jest jakby niestaranny i trochę rozmyty, ale kto by się tam czepiał, w końcu i tak najważniejszy powinien być zapach... ;)


A ten jest naprawdę przyjemny. Faktycznie kwiatowy, ale nie przesłodzony czy mdlący. Chwilami kojarzy mi się delikatnie z zapachem świeżej trawy.



Nie utrzymuje się jednak zbyt długo, 2-3 godziny to dla mnie za mało. Mogłabym je nosić przy sobie, ale przy tym ślicznym opakowaniu i uroczej pompce, ich miejsce jest na mojej toaletce a nie w torebce z resztą maneli. Jakoś tego nie widzę... ;)

Cena to 29,90 zł :)

czwartek, 29 grudnia 2011

Palety cieni z miesięcznika "Dziecko" - matte i super shiny


Raczej nie kupuję gazet tylko ze względu na dołączone do nich dodatki. Tym razem postanowiłam zaryzykować - do magazynu "Dziecko" (w którym notabene nie ma dla mnie nic do poczytania :D) dołączone były palety cieni matowych i metalicznych. Firma noname, wyprodukowane w Chinach. No ale ciekawiły mnie, a że za jedną wychodziło coś koło 7 zł to wzięłam obie. Muszę od razu powiedzieć, że różnią się od siebie diametralnie...



Już na pierwszy rzut oka paletka 'matowa' wygląda na jakąś taką wyblakłą, zaś druga ma soczyste, żywe kolory. Jak widzicie w matowej uszkodził się jeden cień, no ale to nie tragedia. ;)


Matowe cienie są tragiczne. Strasznie suche, kredowe - kiepsko się nakładają i wyglądają równie źle. Bez bazy można je najzwyczajniej w świecie zdmuchnąć i nie pozostanie po nich ani śladu:


Czas na podotykanie cieni lśniących. I tu spore zaskoczenie...


Cienie są bardziej mokre, kremowe i niesamowicie napigmentowane. Takie kolory lubię!


Trzeba jednak nakładać je i tak na bazę - jak trochę podeschną, to zaczynają się łuszczyć:


Podsumowując: na matowe szkoda kasy, ale błyszczące - nieźle zainwestowane 7 zł :]

środa, 28 grudnia 2011

NOTD - rybia łuska ;)


Dzisiejsze paznokcie. :) A właściwie i wczorajsze. Musiałam zostać dzisiaj w pracy dłużej, więc nie załapałam się na dobre światło. Niestety nie widać jak ładnie te duperelki przyklejane zmieniają kolory (niebieski, zielony, fioletowy)... kojarzą mi się z rybimi łuskami.

Cekinki kupiłam ostatnio w paczce z 4 innymi kolorami (dałam 3,90 zł) i teraz kombinuję co by tu z ich pomocą wymodzić :)


wtorek, 27 grudnia 2011

H&M - nowy naszyjnik


Kolejny łup, który nawinął mi się przy okazji zakupów w H&M. Naszyjnik ten przykuwa uwagę, ale jednocześnie jest subtelny i delikatny, taki dziewczęcy.

Wisiorek nieodparcie przypomina mi butelkę perfum Coco Chanel -  Mademoiselle:



Buteleczkę można otworzyć, koreczek umocowany jest na dodatkowym łańcuszku, więc trudno go będzie  zgubić.



Jeśli podoba się Wam tak bardzo, jak mi - pędźcie do H&M'u. Ja kupiłam go za 24,90 zł.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Vollare - lakiery do paznokci DaVinci (gruby brokat)


Ostatnio mam fazę na wszelkiego rodzaju błyskotki, cekiny i holo na paznokciach. Kiedy zobaczyłam te lakiery pomyślałam, że będą z nich niezłe topy. A przy okazji, że może parę warstw wystarczy, żeby pokryć całą płytkę. Dostępne były tylko te trzy kolory, wzięłam wszystkie. Za każdy dałam 3,90 zł.


Kolory to, jak widzicie, zieleń, miedziany i złoty.




Mają bardzo rzadką konsystencję i bardzo intensywnie pachną. Przy jednym zanurzeniu nabiera się mało płatków brokatu, czasem tylko kilka zostaje na paznokciu.

jedna warstwa

dwie warstwy

trzy gruuube warstwy

Nie miałam cierpliwości, żeby sprawdzić, czy uda mi się zasłonić całą płytkę. Podoba mi się efekt tylko przy 1-2 warstwach, później zbiera się już za dużo lakieru bezbarwnego i cała płytka wygląda grubo i nieładnie.

Schnie troszkę długo - na szczęście przy takich lakierach nie rzuca się tak w oczy jakieś lekkie odgniecenie.
Na koniec warto dodać warstwę jakiegoś topa, bo cekinki są jakby z folii - są miękkie i potrafią się zawijać i złuszczać z paznokcia.

Myślałam, że będzie lepiej, jest bez rewelacji. Jeśli miałabym wybierać, to zdecydowanie lepszym topem jest Essence - Make it golden.

niedziela, 25 grudnia 2011

F&F - róż w kremie Precious Pink


O kolorówce marki F&F pisałam już we wrześniu (tutaj). Ponieważ można ją dostać tylko w wybranych Tesco (Extra), dopiero niedawno miałam okazję przyjrzeć się jej z bliska. Dostępna jest na stoisku F&F, a nie z resztą kosmetyków. Zamiast szafy mamy obrotowy, kwadratowy stojak. Plus za testery - dostępne są prawie do wszystkiego.

Nic jednak nie przyciągnęło tak mojej uwagi jak róż w kremie w kolorze Precious Pink. Pomaziałam i musiałam kupić.


Jest to 'cream to powder blush', więc na twarzy zostawia pudrowe wykończenie, nie jest tłusty czy błyszczący.




Lubię kosmetyki o takiej konsystencji, ale ich największym minusem jest to, że każdy najdrobniejszy paproszek czy włosek który się do nich dostanie, już w nich zostaje. 




Kolor jest śliczny i delikatny, a co najważniejsze róż jest dobrze napigmentowany i długo utrzymuje się na twarzy. łatwo się go rozprowadza i palcami i pędzlem (ja używam do tego duo fibre). Łatwo się blenduje i nie widać wyraźnej granicy.

Zawartość opakowania to 2.5 grama, kosztuje około 24 zł.  Od momentu kiedy go kupiłam, używam go bardzo często i mogę go z czystym sumieniem polecić.

środa, 21 grudnia 2011

Ohh Darling - niezbędnik prysznicowy


Czy jest coś słodszego niż róż, kokadrki i pin-upowe ilustracje? Tak! Kosmetyki łączące to wszystko do kupy. Niezbędnik prysznicowy, jak to go dumnie nazwano, musiał być mój. Nie kupiłam go z rozsądku, nie z potrzeby - po prostu był zbyt śliczny, żeby go nie kupić. To się właśnie nazywa głos rozsądku...


Opakowanie kojarzy się z kosmetykami Benefit czy The Balm. Jednak o czymś takim jak  Ohh Darling wcześniej nie słyszałam. Okazuję się, że jest to marka "wyprodukowana dla Tesco".



Mamy tu wszystko, co może się przydać w kąpieli:
Płyn do kąpieli 150 ml
Peeling do ciała 150 ml
Rozświetlające kryształki do kąpieli 100 g
Balsam rozświetlający 50 ml
Opaska do włosów


Kiedy brałam go z półki tkwiło we mnie przeświadczenie, że zapach będzie truskawkowy. Błąd! Wszystkie te kosmetyki pachną słodko, karmelowo, chociaż odrobinę chemicznie.

Płyn do kąpieli ma gęstą, galaretowatą konsystencję. Faktycznie fajnie się pieni.




Peeling do ciała jest rzadszy i bardziej lejący. Peelingujące ziarenka są bardzo drobne, efekt nie jest spektakularny - raczej delikatne masowanie niż peeling.




Rozświetlające kryształki do kąpieli są z wierzchu pokryte błyszczącym proszkiem. Po wrzuceniu ich do kąpieli woda faktycznie zaczyna się mienić i sporo tego shimmera zostaje na skórze. Miałam kiedyś sól do stóp imbirową Dr Stopa i dawała ona bardzo podobny efekt. ;)






Balsam rozświetlający zawiera w sobie shimmer, daje baaardzo delikatny efekt. Nie ma mowy o wielkich kawałkach brokatu (i dobrze :P).







Na koniec - opaska do włosów. Sprawdza się nieźle nie tylko podczas kąpieli. Ja korzystam z niej kiedy się maluję, pomaga mi utrzymać w ryzach niesforną grzywkę:


Zestaw ten kupiłam podczas szlajania się bez celu po Tesco Extra i dałam za niego całe 19,90 zł. Fajna rzecz na prezent, nawet dla samej siebie... ;)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...