Golden Rose - szminka #126

Szminka, którą dostałam w ramach akcji testowania kosmetyków Golden Rose. Ze wszystkich otrzymanych rzeczy ona zwróciła moją uwagę najbardziej - zakochałam się w tym kolorze od pierwszego wejrzenia.

Od tamtej pory noszę ją przy sobie codziennie, pora więc odpowiedzieć na pytanie: czy zakochanie przerodziło się w miłość, czy... przeminęło z wiatrem? ;)

Opakowanie jest bardzo w porządku, nieprzesadzone, nawet powiedziałabym że dość eleganckie. Nie zdarzyło mi się, żeby się otworzyło w torebce, a ja lubię takie rzeczy rzucać do niej luzem kiedy się spieszę. :)

Kolor - cud, miód i orzeszki, uwielbiam takie:

Pod względem koloru postanowiłam porównać ją ze szminką Essence z limitki 50's Girls Reloaded o odcieniu 02 I'm Sailing:

 Widać od razu, ze szminka od Golden Rose jest jaśniejsza i ma więcej pomarańczowych tonów. Rzuca się też w oczy to, że pomadka od Essence jest na zdjęciu mokra i błyszcząca, Golden Rose ma bardziej kredową fakturę.

Ma to odbicie także w korzystaniu z niej. Od razu mówię, że lepiej nakładać ją na nawilżone usta, bo inaczej dość mocno podkreśli wszystkie niedoskonałości. Jest dla mnie trochę za sucha, z czasem migruje do wszelkich załamań, więc żeby ją poprawić najlepiej jest zmyć ją całkiem i nałożyć od nowa. A żeby kolor rozkładał się równo, to i lusterko jest raczej konieczne.

Mam też wrażenie, że stosowana solo lekko wysusza - raczej nie używam jej codziennie. A szkoda, bo bym chciała. ;)

Podsumowując kolor jest piękny i wyjątkowo 'mój', ale wymaga pracy. No cóż, trochę rozczarowujące.


Produkt tu opisany został mi przysłany w ramach współpracy, nie miało to jednak wpływu na moją opinię.