Zdjęcia oraz opisy na tej stronie są mojego autorstwa - nie pozwalam na kopiowanie, przetwarzanie czy ponowne udostępnianie ich bez mojej wiedzy i zgody.

Szukaj na tym blogu

środa, 30 stycznia 2013

ShinyBox - styczeń 2013



Ostatnie dwa miesiące dały mi nieźle do wiwatu. Praca zdominowała moje życie na tyle, że i sił i czasu na inne rzeczy zostawało mi niewiele. Ech, gdyby to jeszcze się odpowiednio przekładało na wypłatę... ;)

Styczeń już właściwie się skończył, a ja dopiero rozprawiam się z boksami - lepiej późno, niż wcale. Pierwszy na tapecie styczniowy ShinyBox.


Zawartość pudełka w tym miesiącu:


1) LUMENE - kremowy błyszczyk do ust Wild Rose, pełny produkt (24,5zł/6ml)



2) SCHWARZKOPF PROFFESIONAL - Szampon BC Oil Miracle, tubka 30ml (pełny produkt 35zł/200ml)
3) SCHWARZKOPF PROFFESIONAL - Olejek pielęgnacyjny do włosów BC Oil Miracle, buteleczka 5ml (pełny produkt 69,95zł/100ml)



4) DERMEDIC - Oczyszczający żel do mycia twarzy z serii Normativ, pełny produkt (25zł/100g)



5) DERMEDIC - Tonik głęboko oczyszczający z serii AcneExpert, pełny produkt (26zł/200ml)



Wartość łączna kosmetyków z tego pudełka to około 86zł


Jak na pudełko karnawałowe to jest tu troszkę smutno... Liczyłam na to, że styczniowe subskrypcje bardziej zaszaleją z kolorówką. Z tej pojawił się tu Błyszczyk Lumene o przyjemnym, kremowym kolorze. Ładnie wygląda na ustach i ich nie skleja, ale trochę przeszkadza mi jego mocny zapach. Dwa produkty Schwarzkopf Professional z linii BC Oil Miracle to coś, co mnie ucieszyło. Identyczna miniatura szamponu była w GlossyBoxie z sierpnia 2012 i bardzo przypadł mi on do gustu, a póki co nie kupiłam pełnowymiarowego opakowania. Z chęcią wypróbuję także pielęgnacyjny olejek.

Na koniec marka, która chyba na stałe zagościła w Shiny - Dermedic. Tym razem są to znów pełnowymiarowe produkty. Pierwszy to oczyszczający żel do mycia twarzy z serii Normativ, przeznaczony  głównie dla cery tłustej lub mieszanej, ze skłonnością do błyszczenia. Od dawna używam do mycia twarzy żeli z Biedronki (tych produkowanych przez Tołpę) i nie ukrywam, że zastanawiałam się ostatnio nad jakąś zmianą - zobaczymy. Drugi produkt to tonik głęboko oczyszczający z linii AcneExpert, dedykowany jest osobom o cerze trądzikowej. Ja na szczęście do nich nie należę, chociaż wiadomo - każdemu zdarzają się czasem jakieś 'niespodzianki'. Pierwsze wrażenie: całkiem nieźle usuwa zanieczyszczenia i ślicznie pachnie (sama nie wiem, z czym ten zapach mi się kojarzy... może z tonikiem Corine de Farme?).

Jak podoba się Wam styczniowe pudełko? Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko, że nie jestem ani specjalnie rozczarowana, ani zachwycona - bywały lepsze.



Produkt tu opisany został mi udostępniony do recenzji, nie miało to jednak wpływu na moją opinię.

środa, 23 stycznia 2013

OPI - Black Spotted: pierwsze wrażenie


Lakier Black Spotted był swego czasu lakierem wzbudzającym wiele emocji. Jako część kolekcji Spiderman dostępny był jedynie we Francuskich Sephorach (chociaż wiem, że komuś udało się kupić go w Polsce - ja nie miałam tyle szczęścia mimo wielu podejść). Na ebayu osiągał niebotyczne ceny, nawet do 55 dolarów. Szukałam, wzdychałam i wreszcie stało się - trafiłam na niego zupełnie przypadkiem. W Sephorze, a jakże! :)


Black Spotted należy nanosić cienką warstwą na uprzednio wysuszoną, kolorową bazę. Na pierwszy raz użyłam jednego z ulubionych ostatnio róży - My Colour nr49, przywiezionego mi z Grecji przez Agnes. <3

Malowanie jest wygodne, pędzelek wręcz idealny. Lakier ma jednak dość rzadką konsystencję i lubi się rozlewać po skórkach. Im grubsza warstwa tym mniejszy efekt, wystarczy więc jedno pociągnięcie.


Efekt jest zdecydowanie interesujący. Psują go jedynie pęknięcia, które pojawiły się po wyschnięciu - muszę poeksperymentować, może przy szybszym nałożeniu bezbarwnego topa nie będzie takiego problemu.

Wrocławianki! Jeśli miałyście ochotę na Black Spotted to uprzejmie donoszę, że jest on dostępny na wyprzedaży w Sephorze w Magnolii i można go kupić za trochę ponad 30zł. Po moich zakupach zostały jeszcze ze trzy egzemplarze. :)

wtorek, 15 stycznia 2013

Essence - LE Oz the Great and Powerful (zapowiedź)



W związku z planowaną premierą filmu Oz Wielki i Potężny, Essence zapowiedziało nową, inspirowaną nim limitkę. Spodziewać się jej należy na przełomie lutego i marca. Co w niej znajdziemy? :)









sobota, 12 stycznia 2013

Epilacja - przed, w trakcie i po (część pierwsza)


Epilacja (czyli depilacja laserem) jest czymś, co chodziło za mną od dobrych kilku lat. Jakie to by musiało być fantastyczne nie użerać się wiecznie z goleniem, woskami, depilacją, podrażnieniami i zapaleniem mieszków. Niestety - zabiegi są dość drogie, a powtarzać je trzeba od 3 do 6 razy, żeby przyniosły wymierne rezultaty.

Kiedy do Polski weszły zakupy grupowe (Groupon, WeSave, Cuppon itd), zaczęły się w nich promować także gabinety kosmetyczne. Aktualnie można trafić na dość ciekawe oferty wybielania zębów, usuwania znamion czy zabiegów botoksem, oraz właśnie interesującej mnie epilacji. Przed świętami pojawiła się wreszcie oferta Centrum Diagnostyki Medycznej z której postanowiłam skorzystać (oczywiście po sprawdzeniu jakie lampy oferuje gabinet).

Tak oto czeka mnie sześć zabiegów - trzy na pachy, trzy na bikini, za które zapłaciłam 300 zł (podczas gdy ich wartość to 1800zł). A ponieważ część z Was może być też zainteresowana postanowiłam, że będę dla Was zdawać relacje z kolejnych etapów. Pierwsza wizyta w poniedziałek, więc na początek zbiór podstawowych informacji o depilacji laserem. :)

Co to jest epilacja?


Epilacja to w najprostszych słowach niszczenie cebulek włosowych wraz z korzeniami za pomocą lasera.  Energia wytwarzana przez laser pochłaniana jest przez barwnik włosa (melaninę) i zmienia się w energię termiczną, która nieodwracalnie niszczy cebulkę. Im więcej barwnika, tym większa skuteczność, dlatego łatwiej jest usunąć włosy ciemniejsze (przy jaśniejszych może być potrzebna większa ilość wizyt, a mogą się one okazać nieskuteczne). Z tego także względu opalona skóra jest przeciwwskazaniem do stosowania lasera - istnieje wtedy większe ryzyko podrażnień a także zmniejszenia skuteczności, dlatego poleca się wykonywanie takich zabiegów jesienią/zimą. Kolejne sesje powinno dzielić minimum sześć tygodni (optymalnie dziesięć). Trzeba przygotować się także na to, że cały proces bywa bolesny (chociaż przy rejestracji usłyszałam, że nie aż tak bardzo).

Jak się przygotować do zabiegu?



  • przez co najmniej miesiąc przed zabiegiem nie należy się opalać
  • nie należy stosować samoopalacza i balsamów brązujących (im ciemniejsza skóra, tym większe ryzyko poparzenia)
  • nie należy pić ziół światłouczulających (dziurawiec, nagietek) przed zabiegiem, należy poinformować lekarza o przyjmowanych lekach, w tym antybiotykach, lekach przeciwdepresyjnych
  • nie używać przed zabiegiem środków drażniących (na bazie alkoholu, pilingów, mikrodermabrazji)
  • nie depilować włosów (woskowanie, penseta, depilator mechaniczny, wszystkie metody które usuwają cebulki). Włosy można golić lub używać kremów depilujących.
  • należy odpowiednio nawilżyć skórę przed zabiegiem (wypić 2-2,5 litra płynów)
  • nie należy pić alkoholu w dniu wykonywania zabiegu, (alkohol wpływa niekorzystnie na przebieg terapii laserowej)
  • skóra przed zabiegiem powinna być ogolona, czysta, nieposmarowana żadnym balsamem/olejkiem.



Jakie są przeciwwskazania?

  • ciąża
  • świeża opalenizna (również solarium)
  • kremy z retinolem
  • przyjmowanie leków światłouczulających, retinoidów
  • duża skłonność do przebarwień
  • przyjmowanie ziół
  • stosowanie leków obniżającym krzepliwość krwi
  • bielactwo
  • łuszczyca
  • cukrzyca
  • padaczka
  • bliznowce
  • depilacja woskiem, pęsetą lub depilatorem
  • peeling
  • kolor włosów (włosy bardzo jasne, siwe i rude nie reagują na światło lasera)
  • aktywne infekcje skórne
  • rozrusznik serca
  • fotodermatozy
  • choroby pęcherzowe skóry
  • świeże zabiegi chirurgiczne
Oczywiście przy pierwszej wizycie lekarz powinien przeprowadzić wywiad. Jeśli ten pójdzie dobrze, to wykonuje się próbę reakcji pacjentki na światło laserowe.

Przyznam, że jestem z jednej strony podekscytowana, a z drugiej odrobinę sceptyczna. Za takie pieniądze szkoda nie spróbować, ale jakoś nie liczę na cuda jeśli chodzi o skuteczność. No ale przekonam się na własnej skórze. :)

Mam nadzieję, że nie zanudzę Was takimi postami, może komuś się przydadzą w podjęciu decyzji. :) A może któraś z Was poddała się już epilacji i ma dla mnie jakieś wskazówki? :)

środa, 9 stycznia 2013

10 lat mniej w dwa miesiące... da się?


Dzisiaj w otchłaniach internetu natknęłam się na zdjęcia kobiety, która w wieku 42 lat zdecydowała się na trwające dwa miesiące zabiegi, w wyniku których 'odmłodniała' o 10 lat.

Nie wiem, czy nie był to czasem wynik jakiegoś telewizyjnego show, czy też pani ta zdecydowała się na to sama, w każdym razie proces był żmudny i podejrzewam że dość bolesny. Uwaga - samo patrzenie na zdjęcie może trochę zaboleć:





Przed, tuż po i efekt końcowy:


Nie raz mówiłam, że sama też kiedyś zdecyduję się na wstrzyknięcie toksyny w zmarszczkę na czole i cały czas się nad tym zastanawiam. Co prawda tu tych zastrzyków i zabiegów było więcej - na zdjęciu 'tuż po' widać jak bardzo wymęczona i zaczerwieniona jest twarz. No ale efekt końcowy, zwłaszcza z makijażem i stylizacją jest naprawdę ładny i (co najważniejsze) subtelny:





Gdybyście miały taką okazję to zdecydowałybyście się na np. botoks? Czy jest to dla Was raczej działka celebrytów i gwiazd?

wtorek, 8 stycznia 2013

Wibo - TE Vintage Garden, lakier do paznokci #2


Dzisiaj na tapecie lakier z dostępnej w dużych szafach Wibo trend edycji Vintage Garden. 

Znalazłam go w jednym z WiboBoxów i od razu wpadł mi w oko - ma on jasny, mlecznofioletowy kolor i lekko opalizujący na różowo shimmer. Co prawda takich pastelowych odcieni najchętniej używam latem a nie zimą, ale ten delikatny błysk mnie przekonał.


Lakier ma wygodny w użyciu pędzelek i konsystencję nie za rzadką ani nie za gęstą. Całkiem przyjemnie się nim maluje. Krycie mnie przyjemnie zaskoczyło - bywa, że jasne odcienie potrzebują więcej warstw. W tym przypadku już pierwsza ładnie kryje i dwie wystarczą w zupełności, żeby nie było żadnych prześwitów ani smug.

Niestety - na paznokciach drobinki giną i efekt odbiega od tego, co widać w buteleczce, jednak dalej jest to przyjemny, pastelowy kolor, który dodatkowo ładnie lśni.

Na koniec jeszcze jeden minus - na moich paznokciach wytrzymał jeden dzień, później zaczął odpryskiwać wielkimi płatami. Zdecydowanie nie dla osób, które preferują /potrzebują lepszej trwałości. No chyba, że z jakimś topem będzie się trzymał lepiej (ale z drugiej strony nie jest to jakiś wyjątkowy odcień, żeby nie wiadomo jak kombinować).

A Wy wybieracie teraz spokojne kolory czy szalejecie z brokatami? :)




niedziela, 6 stycznia 2013

Palmolive - Thermal SPA, żel pod prysznic z solą z Morza Martwego i ekstraktem z aloesu


Żel pod prysznic nie jest kosmetykiem, do którego się przywiązuję. Wybór jest tak ogromny, a że często eksperymentuję z firmami, rodzajami i zapachami. Jeśli jednak miałabym wybrać taki, do którego najczęściej wracam, to ten znajdzie się zdecydowanie w pierwszej trójce. A najlepsze jest to, że sama nie wiem, dlaczego... ;)

Kiedy kilka lat temu kupiłam go po raz pierwszy, różnił się opakowaniem ale i trochę składem. Wtedy była to wersja 'minerały + biała glinka' (nie wiem, czy jest jeszcze dostępna). Jednak poza tym nie dostrzegam więcej zmian - jeśli chodzi o zapach, konsystencję itd, to jest to wg. mnie taki sam produkt. I dobrze, bo mi się strasznie podoba, a nowa butelka jest poręczniejsza. 

źródło: http://wygodny-market.pl

Najbardziej chyba pasuje mi w nim zapach - utrzymuje się długo na skórze i jest niesamowicie przyjemny. Świeży, nie za słodki, nie mdlący. No uwielbiam. I to właściwie wystarczy mi, żeby się do niego przywiązać, bo w sumie nie ma nie wiadomo jakich zalet. 


Butelka ma dość wąski otwór, co sprawia, że mimo dość rzadkiej konsystencji żelu czasem się 'przytyka'.

Żel, poza obłędnym zapachem jest też przyjemny dla oka. Błękitny kolor z unoszącymi się niebieskimi i białymi drobinkami faktycznie kojarzy się z jakimś lazurowym morzem.


Drobinki te mają jednak nie tylko wyglądać, ale i działać - masująco, wygładzająco, lekko peelingująco. Są jednak zbyt drobne i ja niestety żadnego z tych efektów nie zauważyłam. No ale do takich zadań mam mocniejsze zdzieraki. :) Ważne, że nie wysusza skóry.


Na koniec dodam jeszcze, że kiedy używam go bez gąbki to słabo się pieni i według mnie jest mało wydajny. Ale uwielbiam go mimo to. :)

Macie jakichś swoich idealnych/nieidealnych żelowych ulubieńców? A może kupujecie to, co Wam akurat wpadnie w oko w drogerii?

wtorek, 1 stycznia 2013

Catrice - LE Neo Geisha (zapowiedź)


Kolejna edycja limitowana Catrice zapowiadana na przełom lutego i marca 2013. Motyw orientu nie tak dawno wykorzystała siostrzana marka Catrice - Essence w limitce Cherry Blossom Girl. Niestety, tak jak i w tamtym przypadku i tu moje serce nie zabiło szybciej po zobaczeniu zapowiedzi.

Jedyne, co mnie zaciekawiło to róże do ust i policzków, mają świetne kolory. No i możliwe, że skuszę się na doklejane kreski. Wydaje mi się, że nie są specjalnie łatwe w obsłudze (przynajmniej nie łatwiejsze niż eyeliner), ale ciekawość może być w tym przypadku silniejsza. :)

Podoba się Wam coś z tej edycji?

Kohl Kajal:


C01 Ultra Black

Patch Eye Liners:

Przyklejane kreski wielorazowego użytku. Pudełko ma zawierać osiem par w czterech wzorach.

Lip Brush:



Absolute Eye Colour:


C01 Japaneyese, C02 Discreet Artist, C03 Dance In Gion, C04 Planet Tokyo

Lip and Cheek Colour:



C01 Discreet Artist, C02 Picked Cherry Blossoms, C03 Madam Butterfly

Ultimate Nail Laquer:


C01 Discreet Artist, C02 Picked Cherry Blossoms, C03 Madam Butterfly, C04 Dance In Gion, C05 Planet Tokyo

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...