Odkąd zdecydowałam się na mały odwyk od lakierów do paznokci staram się unikać stoisk GR, bo zawsze znajduje tam odcienie których jeszcze nie mam (ten dziesiąty różowy fluo nie jest taki sam jak poprzednie!) , a ceny tylko zachęcają do zakupów. Unikam czyli przechodząc bardzo intensywnie się wgapiam, ale bez zatrzymywania. I tak właśnie wypatrzyłam kredke Dream Eyes w kolorze 417. Kosztowała jedyne 6,30 zł i wróciła ze mną do domu.
Z lampą:
W świetle dziennym :
Na oczach:
Długo szukałam takiego koloru,ale niestety nie jestem do końca zadowolona z zakupu. Linie wodną trzeba malować kilkukrotnie żeby osiągnąc jakikolwiek efekt, który dalej nie jest spełnieniem marzeń o napigmentowaniu. Ogólnie za 6,30 można, ale lepiej poszukać czegoś innego.
Widzę, że nie tylko na mnie stoiska GR tak działają. To tak jakby istniało jakieś goldenowo-lakierowe przyciąganie:)
OdpowiedzUsuńMnie ta marka się bardzo przejadła! Lakiery mają ok ale też bez zachwytu - mam na myśli te droższe bo te najtańsze to tragedia:/ Fajne mają błyszczyki te najnowsze, pomadki matowe i te w czarnym opakowaniu i cienie terracotta, reszta mega słaba dla mnie :D
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie byłam jakąś wielką fanką GR, w sumie miałam od nich tylko kilka rzeczy, w tym większość lakierów. Plusem tej marki jest duża gama kolorystyczna, ale często jakość nie powala.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor i super makijaż :)
OdpowiedzUsuńCena bardzo zachęca, rozejrzę się następnym razem za innymi kolorami jak będę w galerii .:)
OdpowiedzUsuńWiem o czym piszesz bo tez uwielbiam GR :P
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię kredki Emily, co prawda trzeba kilka razy przeciągać po linii wodnej, ale kolor utrzymuje się bardzo długo :) kiedyś pokazywałam na blogu ;p
OdpowiedzUsuńwspaniały makijaż :)
OdpowiedzUsuń