Zdjęcia oraz opisy na tej stronie są mojego autorstwa - nie pozwalam na kopiowanie, przetwarzanie czy ponowne udostępnianie ich bez mojej wiedzy i zgody.

Szukaj na tym blogu

niedziela, 15 czerwca 2014

U Gruzina, czyli lubię placki.


Pod drzwi Gruzina trafiliśmy przypadkiem już w dniu otwarcia, niestety nie było szansy na degustację - lokal pękał w szwach. Od tego czasu planowałam, że któregoś dnia wybiorę się spróbować co gruzińska kuchnia ma do zaoferowania. Co prawda na Wrocławskim rynku jest jeden gruziński lokal, ale opinie o nim skutecznie mnie zniechęciły do odwiedzin.

Tego miejsca nie można nazwać małym, jest wręcz miniaturowe - dwa stoliki i kilka krzeseł.
Równie skromne jest menu, które składa się zaledwie z kilku pozycji gruzińskiego fast food'u:


Ulotka :


Wybraliśmy Chaczapuri imeruli (10 zł), Kubdari (10 zł) i gruzińska oranżadę estragonową (6zł) :


Imeruli powaliło mnie na kolana: placek z ciasta podobnego do ciasta na pizzę, nadziewany ciągnącym się żółtym serem o wyrazistym smaku. Idealnie słony, cudowny. Kubdari to to samo ciasto, ale nadziewane mięsem mielonym, z duża ilością pietruszki - pikantnym i dobrze doprawionym, ale dla mnie odrobinę za mało słonym. Oba placki są bardzo sycące, mój chłopak najadł się jednym, ja zabrałam ze sobą kawałek którego nie zmieściłam.

Podsumowując: jeśli zależy Ci na dobrym jedzeniu a nie na pięknej oprawie i artystycznej kompozycji na talerzu (i nie straszne Ci jest podduszenie się dymem z pieca, od którego czasem w środku jest siwo) to serdecznie polecam U Gruzina. Ja na pewno nie raz tam wrócę.

13 komentarzy:

  1. o mamo, lubię takie rzeczy *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie byłam w restauracji, która serwuje gruzińską kuchnie. plaski wyglądają smacznie

    OdpowiedzUsuń
  3. W trakcie zamieszek w Gruzji do mojej szkoły zostały zaproszone gruzińskie dzieci (mieszkały wtedy w szkolnej bursie) i gdy miały już odjeżdżać to w ramach podziękowania zrobiły "czaczapuri fenowani" (a w każdym razie coś co tak wyglądało) :). Było to całkiem smaczne więc szkoda, że "u Gruzina" jest tak daleko ode mnie bo z chęcia bym się wybrała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm aż zrobiłam się głodna :) Ale do Wrocławia mam za daleko..

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę daleko, ale pokuszę się :)
    Gruzińskie Chaczapuri mnie nie urzekło, zatem spróbuję zjeść "U Gruzina".

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam gruzińską kuchnię, jaka szkoda, że w Krakowie nie ma takich "prawdziwie" gruzińskich miejsc!

    OdpowiedzUsuń
  7. No ciekawe, czy ten ser smakuje tak jak prawdziwy gruziński ;p Muszę się kiedyś wybrać do jakiejś gruzińskiej knajpy u nas w Wawie i porównać :)
    w ogóle trzeba było wziąć adżruli, jest najlepsze! :D
    p.s. ja ostatnio wrzucałam na insta zdjęcie chinkali :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Adzaruli wyglada super, na pewno nastepnym razem zamowie, chociaz nie lubie plynnego zoltka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię takie plackowo-pitowe pieczone, poszukam jakiegoś "Gruzina" u siebie w mieście!

    OdpowiedzUsuń
  10. ostatnio odkryłam kuchnię gruzińską i się w niej zakochałam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmmm :).
    Ostatnio zapanowała chyba jakaś moda na takie placki. To już druga tego typu knajpa, która się pojawia u nas - kilka miesięcy temu otworzyło się Gryz.li na Białoskórniczej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Slyszalam o nich, sa na mojej liscie miejsc do odwiedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mmm smacznie to brzmi i wygląda również, na pewno zajrzę! :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...