Wibo - Fashion Colors matowe cienie do powiek

Wygląda na to, że dzisiaj mam swoisty dzień z Wibo. ;) Najpierw zapowiedzi nowości, które mnie osobiście poruszyły (lowciam lakiery!), teraz moje wrażenia na temat cieni, które można znaleźć w szafie już od pewnego czasu. 

Mowa o matowych cieniach Fashion Color, a konkretnie o kupionym przeze mnie kolor nr 05 - Greek Lily (odcień brudnego różu).

Opakowanie na kolana nie powala, ale jest schludne i całkiem przyjemne. Zatrzask trzyma dobrze, ale nie na tyle, żeby się napocić przy otwieraniu. Jedyne co, to według mnie mikroskopijna pacynka jest zbędna - jak mam wybierać, to wolę się pomalować palcem, niż nią. ;)

Tłoczenie na cieniu jest słodkie - stara baba jestem, a mnie rozczula. :D

Cień jest przyzwoicie napigmentowany, ale nie jest to w 100% mat. Ma w sobie trochę srebrzystych mikrodrobinek, których nie widać gołym okiem, ale dają one przy roztarciu lekki rozświetlająco-taflowy efekt.

A tu użyty w makijażu:

Na ruchomej powiece Wibo - Greek Lily, w załamaniu brąz z dwójeczki Essence - ITW, w kąciku MIYO - Sugar. Baza pod cienie z ELF'a, Mascara MIYO - Super Lash 3w1.

Podpowiem jeszcze, że można go też zamiast różu na policzki nałożyć. A kosztuje około 6 zł. :)