Zdjęcia oraz opisy na tej stronie są mojego autorstwa - nie pozwalam na kopiowanie, przetwarzanie czy ponowne udostępnianie ich bez mojej wiedzy i zgody.

Szukaj na tym blogu

sobota, 28 grudnia 2013

Kostiumy karnawałowe z Lidla - czy warto?


Od wczoraj w ofercie Lidla można znaleźć stroje karnawałowe. Nie jest to może jedyny sklep, ale na pewno jeden z nielicznych, które mają w ofercie nie tylko kostiumy dla dzieci, ale i dla dorosłych. Na dodatek w bardzo atrakcyjnej cenie - 35zł za sztukę.

Oczywiście jako osoba uwielbiająca się przebierać nie mogłam odpuścić takiej okazji i wylądowałam wczoraj w Lidlu. Na moje szczęście wszystkie stroje jeszcze były, więc udało mi się kupić oba, które chciałam - Cowgirl i Pirate.

Bałam się, że wszystko już będzie wykupione - co jest z Wami, ludzie, nie lubicie przebieranek? :D

Ponieważ Sylwester tuż tuż, a wiele imprez jest maskaradami, postanowiłam pokazać Wam te stroje z bliska. Może akurat ktoś szuka przebrania na ostatnią chwilę. A jeśli nie na samą Sylwestrową noc, to w karnawale pewnie znajdzie się okazja, żeby zrobić z nich użytek.

Bo według mnie są zdecydowanie warte swojej ceny. :)

Na wstępie zaznaczę, że kostiumy damskie są w dwóch rozmiarach do wyboru, S oraz M, Jednak wszystkie są elastyczne/na gumkach więc raczej nie ma problemu z dopasowaniem. :)

Pierwszy - Cowgirl:


Kostium kowbojki składa się z czterech elementów: kamizelki, spódnicy, kapelusza oraz chustki na szyję.

Materiał jest przyjemny w dotyku, wszystkie części uszyte z dbałością, nie strzępią się. Nie zauważyłam, żeby gdzieś rozchodził się szew lub żeby wisiały jakieś nieładne nitki. Wystarczy dołożyć koszulę i buty i tyle - przebranie gotowe. Chociaż korci mnie, żeby dokupić rewolwer na kulki! :D


Drugi - Pirate:


Zestaw zawiera trzy części: sukienkę chustę na głowę i przepaskę na oko. 

Materiał jest śliski, cały kostium (tak jak i poprzedni) starannie wykonany i ładnie uszyty.


Do tego stroju postanowiłam dokupić jeszcze charakterystyczną piracką perukę, korzystając z tego, że one także są teraz dostępne w Lidlu, w cenie 14,99zł. :)



Pozostałe dostępne modele:


Polowałam także na te T-shirty, ale na żywo nie robią takiego wrażenia jak na reklamie. Miałam wrażenie, że wytrzymałyby 2-3 prania, więc je sobie odpuściłam.

materiały promocyjne pochodzą ze strony www.lidl.pl


Wybieracie się na jakiś bal kostiumowy? Za kogo/co się przebieracie? :)

środa, 27 listopada 2013

Rozwiązanie konkursu 'Jaki to lakier?'


Pewnie już czekacie na wyniki, więc nie będę nie wiadomo jak przeciągać. Wszystkim Wam dziękuję za wzięcie udziału w konkursie. Na 38 odpowiedzi 4 były prawidłowe - lakier pokazany na powyższym zdjęciu to Claire's Glitter Black&White.

Pierwszą osobą, która udzieliła takiej odpowiedzi była Pepper&Coco. Na dodatek chyba czyta mi w myślach, bo zgadła też że podobnym lakierem (o jakim marzyłam) jest Lynnderella Connect the Dots.

Do Ciebie właśnie powędruje buteleczka tego lakieru - mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona, co ja. :)


Postanowiłam też, że (mimo, że nagroda była jedna) będą nagrody pocieszenia. Drobne upominki w postaci ozdób na paznokcie otrzymają ode mnie także trzy pozostałe dziewczyny, które udzieliły prawidłowych odpowiedzi. Już piszę do Was maile! :)

Dajcie znać, czy podobała się Wam taka formuła konkursu. Mi tak, więc chętnie bym to powtórzyła!. :)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Essence - LE Happy Holidays (zapowiedź)


Jak to jest, że pojawiające się już wszędzie świąteczne dekoracje mnie nie ruszają, a na widok tej limitki poczułam dreszczyk? ;)

Szkoda, że (biorąc pod uwagę, że u nas w drogeriach dalej stoi Floral Grunge) ta limitka zawita do nas na Wielkanoc. ;)




niedziela, 17 listopada 2013

Jaki to lakier? (konkurs)



Kiedyś, dawno dawno temu zakochałam się w lakierze.

U nas niedostępnym, gdzie indziej też bardzo trudnym do zdobycia. Wzdychałam i wzdychałam do niego jakiś czas i w końcu odpuściłam... aż do wczorajszego dnia, kiedy przypadkiem trafiłam na - zabrzmi to co najmniej nieprzyzwoicie ;)) - jego dupe. :D

Dupe, czyli odpowiednik/zamiennik/nieistotne. Ważne, że w momencie, kiedy piszę te słowa ON patrzy się na mnie znad klawiatury. A obok stoi jego brat bliźniak, który trafi do jednej szczęściary. ;)



Zadanie jest proste - lakier dostanie osoba, która zgadnie, jakiej marki jest lakier na zdjęciu.
Jeśli nikomu się to nie uda, wygra ten, kto trafi markę oraz dokładną nazwę lakieru, w którym się zakochałam. Oczywiście rozstrzyga kolejność zgłoszeń (a te można przysyłać do przyszłej niedzieli, czyli 24 listopada). Jedyne co musicie zrobić, to wypełnić poniższy formularz.

Gramy czysto, czyli żadnych podwójnych zgłoszeń - jeśli wyłapię coś takiego, to automatycznie dyskwalifikuję. :)

Powodzenia!

poniedziałek, 11 listopada 2013

Colour Alike - Daleko do Sopotu?


Ostatnimi czasy moje paznokcie nie są w najlepszej kondycji. Głównie z tego powodu trzymam je krótko (o zapuszczaniu na razie mowy nie ma), nie szaleję także z kolorami. Wierna jestem wszelkim różom, beżom i czerwieniom, ewentualnie czerni, ale czasem najdzie mnie ochota na małe odstępstwo. Daleko do Sopotu? Colour Alike, który trafił w moje ręce dzięki Gosi, spełnia się w tej roli idealnie. ;)


Kolor ten jest bardzo mylący - na większości zdjęć w internecie (także na stronie producenta) wydaje się  być intensywnym błękitem. W rzeczywistości jest dużo bardziej złożony i ciekawy. Ma w sobie odrobinę turkusu, a chwilami wychodzą z niego też szarawe tony. Muszę przyznać, że świetnie mi się go nosi. Może nie kojarzy mi się z morzem (co sugeruje nazwa), ale napawa mnie jakimś takim... optymizmem. ;)


Malowanie jest bezproblemowe. Lakier dobrze kryje (dwie warstwy w zupełności wystarczą) i dość szybko schnie. Duży plus także za to, że nie przebarwia płytki. Nosiłam go kilka dni bez żadnej bazy i zmywając go trochę się bałam, co zobaczę. Na szczęście okazało się, że strach ten był bezzasadny. :)




Podoba się Wam, czy stawiacie teraz na bardziej jesienne barwy? :)

niedziela, 20 października 2013

AVON - Mega Effects Mascara (Blackest Black)


Mascara, którą Avon reklamuje jako 'Mascarową rewolucję' trafiła do mnie w GlossyBoxie. W sumie cieszę się, że tak się stało, bo byłam nią zainteresowana, a sama pewnie bym jej nie kupiła. W obliczu tego typu rewolucji człowiek zadaje sobie pytanie, czy to jest mi właściwie potrzebne? Okazuje się, że mi...zdecydowanie nie jest. ;)


Opakowanie jest małe, lekko jajowate, płaskie - ogólnie przyjemne. Cały sekret tkwi jednak w znajdującej się w środku panoramicznej szczoteczce. Ma ona ruchomą głowicę oraz kształt dopasowany do budowy oka tak, żeby jak najbardziej ułatwić malowanie. Zbiorniczek z tuszem jest elastyczny - jeśli potrzebujemy go więcej, wystarczy go ścisnąć żeby dokładniej pokrył szczoteczkę.







Mi na początku szło z nią bardzo kiepsko. Może i rewolucyjna i nietypowa - nie znaczy to jednak, że wygodna w użyciu. Szczoteczka nabiera zdecydowanie za dużo tuszu i kiepsko rozczesuje rzęsy (a wręcz zlepia je). Dodatkowo łatwo jest sobie nią zabrudzić okolice oka, co zobaczycie na kolejnych fotkach. Co prawda wydłuża i podkręca zacnie, ale ogólny efekt nie podoba mi się totalnie. Używam jej dodatkowo rozczesując rzęsy szczoteczką od innego tuszu lub igłą. Szkoda zachodu.

Czas zobaczyć jak wygląda ten efekt panoramicznych rzęs na żywo.


Jedna warstwa:


Dwie warstwy:



Czy Wy to widzicie? Przecież ja na tym zdjęciu mam jakieś 12-13 grubych rzęs! :D A pomalowanie dolnych bez zaciapania sobie połowy oka graniczy z cudem. Szczerze mówiąc w życiu nie dałabym za tą mascarę cennikowych 30zł.

a Wy?

niedziela, 8 września 2013

Essence - LE Metal Glam (zapowiedź)


Znów na blogu dłuuuga cisza. Przerwę ją zapowiedzią limitki od Essence - Metal Glam! Wiadomo, ciężko jest w nieskończoność wymyślać nowe motywy i kosmetyki, w związku z tym i ta edycja jest trochę wtórna. Wracamy do metalicznych wykończeń tak jak w przypadku kolekcji Metallics, jednak nie znaczy to, że będzie nudno, coś mi w oko wpadło. ;)

Metaliczne cienie do powiek:



Przyklejane kreski:



Błyszczyki do ust:



Róż o metalicznym wykończeniu:



Rozświetlacz:



Lakiery do paznokci:



Top do paznokci ze złotymi płatkami:



Naklejki na paznokcie:



Naklejana biżuteria (?!):



Najbardziej czekam na top - czy to możliwe, żeby była to odpowiedź Essence na OPI - The Man With The Golden Gun? Jeśli tak, to jaram się. Oczywiście rzucę okiem na brzoskwiniowy róż o metalicznym wykończeniu oraz na rozświetlacz (żadna niespodzianka :D), oraz na cienie. Paletki z wcześniej wspomnianej limitki Metallics są jednymi z moich ulubionych, więc mam nadzieję, że te jedynki im dorównają. Jeśli tak, to miedziana i beżowa będą moje.Zaciekawiły mnie też naklejki na paznokcie, liczę na efekt jak Minx, chociaż nie będę się oszukiwać - nie dość, że trudno takie rzeczy nakleić to jeszcze trzymają się słabo. No ale zobaczymy na żywo. ;)

Lakiery i błyszczyki mają według mnie fatalne kolory, więc chociaż to odpada. :D

Moja lista zakupów może nie będzie długa, ale pewne jest, że nie odpuszczę tej kolekcji tak łatwo. :)

A Wy?

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

NOTD - Jesse we need to... (Breaking Bad Nails)


Są tu jakieś fanki/maniaczki jak ja? :D

Siedziałam dzisiaj w domu i zastanawiałam się nad tym jak bardzo nie mogę doczekać się kolejnych odcinków. Najpierw zaczęłam szukać w internecie rzeczy do urządzenia imprezy o motywie przewodnim BB, a później mnie olśniło: czemu nie paznokcie?!

Niestety, do czasu aż wykombinuję czym utrwalić cukier (lub też czym go zastąpić), to paznokcie mają minimalną żywotność - do pierwszego umycia rąk.  Ale za to fajnie wyglądają! Poza faktem, że przy pisaniu lekko zadrżała mi ręka i 'to' wygląda trochę jak 'po'. :D

Ale z Heisenberga jestem zadowolona. :)



Jakieś pomysły czym można zrobić kryształki? ;)

środa, 31 lipca 2013

Migawki z wakacji :)


Urlop... zawsze zbyt krótki, zawsze minie za szybko. Teoria względności w najlepszym wydaniu. ;)

Mój trwał w tym roku aż trzy tygodnie - pierwszy raz miałam tak długie wakacje od czasu aż 9 lat temu (!) zaczęłam pracę na pełen etat. Muszę przyznać, że w tym roku były wyjątkowo udane - Enrico, chłopak mojej siostry, okazał się jedną z najbardziej ogarniętych osób jakie znam. Zaplanowana przez niego podróż była dokładnie przemyślana, pełna przeróżnych atrakcji, spotkań, pięknych widoków.

Do jego rodzinnego miasta, położonego na południu Włoch jechaliśmy tydzień. Już ten czas dostarczył nam ogromnej dawki wrażeń - trafiliśmy do Innsbrucka, fantastycznych zamków otoczonych lazurowymi jeziorami, były też dwa parki rozrywki.





W Gardalandzie - wesołym miasteczku - zdjęć nie robiłam. :( Wolałam nie ryzykować zgubienia aparatu czy telefonu latając do góry nogami na tych wszystkich rollercoasterach, wszystkie rzeczy zostawiliśmy więc w skrzynce depozytowej. I dobrze, bo wytrzęsło mną na wszystkie strony. :D Następny dzień spędziliśmy spokojniej, w parku Oltremare, poświęconemu głównie zwierzętom, ziemi i nauce o nich. W domyśle przeznaczony jest raczej dla dzieci niż dla dorosłych, więc na początku mieliśmy mieszane uczucia. Jednak delfiny, musical Piotruś Pan i pokaz malowania piaskiem skutecznie rozwiały nasze początkowe wątpliwości - dzień był rewelacyjny!




Gdy już dotarliśmy do Lecce (też niesamowicie pięknego), czas zaczął płynąć jak szalony. Leniwe chwile na plaży, spotkania ze znajomymi, wieczory na patio z rodziną, okazjonalnie mistrzostwa rozgrywane na PlayStation i jeszcze więcej zwiedzania... ;))

A jedzenie... zielone oliwki, świeże migdały, owoce morza łowione przez ojca i dziadka Enrico, makarony robione przez jego mamę, bakłażan z miętą. <3

Minęło w mgnieniu oka, ale po powrocie wreszcie czuję, że odpoczęłam psychicznie. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy, w pracy mnie tak nie wkurzają... chociaż przestawić się z powrotem było ciężko jak diabli. :D

Mam nadzieję, że Wasze wakacje były/będą równie udane!









LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...