Tusz do rzęs to podstawa, nic więc dziwnego, że ciężko mi oprzeć się pokusie kupienia kolejnego. Zwłaszcza, gdy kusi dramatycznym efektem i rzęsami prosto z Hollywoodzkich imprez, tak jak kolejna mascara z szafy MIYO.
BIG FAT LASHES to mascara mająca głównie spektakularnie pogrubiać rzęsy.
Szczoteczka jest całkiem wygodna. Nie nabiera zbyt dużo tuszu i ładnie rozczesuje rzęsy.
Oto, jaki daje efekt:
1 warstwa
2 warstwy
3 warstwy / efekt końcowy
Efekt jest ładny, ale nie tak zwalający z nóg jak można by się spodziewać po opisie. Podoba mi się to, że nie skleja rzęs i nie osypuje się w ciągu dnia. Nie jest wodoodporna - zmycie nie nastręcza problemów.
Wśród trzech mascar z MIYO jakie miałam, tą umieściłabym na 2 miejscu.
Cena to 8,99 zł. za 10 ml. - zdecydowanie warto.
baaardzo mi się podoba efekt na twoich rzęsach!!
OdpowiedzUsuńfaktycznie warto go kupić!!
kocham maskary tej firmy, sama mam 3in 1 action i to zdecydowanie mój ulubiony tusz w tej chwili, cały w ochach i achach w recenzji na blogu zresztą :)
OdpowiedzUsuńpoza tym tusze to są takie cuda, że mogłabym mieć je wszytskie <3
www.zjemtowszystko.blogspot.com
U mnie nie ma nigdzie MIYO nad czym strasznie ubolewam :(((
OdpowiedzUsuńCoraz więcej blogerek kusi tymi kosmetykami a ja nie mam jak ich wypróbować ;/
Jak dla mnie za słaby efekt ;)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka wygląda super, ale efekt już jakoś nie powala... A MIYO i tak nie ma w Krakowie, niestety...
OdpowiedzUsuńEfekt spoko aczkolwiek szalu nei ma :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne zdanie o niej :)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja;) Zapraszam do obejrzenia i obserwowania mojego bloga też o kosmetykach. Ja obserwuję;)
OdpowiedzUsuń